Rozłam świata

Wielka, zrealizowana z rozmachem, epicka opowieść, której akcja toczy się w ciągu czterech dekad wśród przedstawicieli Niemców, Kaszubów i Polaków. ,,Kamerdyner” – bo o tym filmie mowa – był jednym z obrazów pokazywanych w festiwalową środę. Z publicznością po projekcji spotkali się aktorzy w nim występujący Łukasz Simlat i Adam Woronowicz oraz kompozytor muzyki Antoni Komasa-Łazarkiewicz.   

Najnowszy film Filipa Bajona opowiada historię pruskiego rodu von Krauss zamieszkującego w okolicy Pucka, jak również miłości pomiędzy kaszubskim chłopcem Mateuszem a niemiecką arystokratką Maritą. Akcja rozgrywa się w latach 1900-1945 wśród uwikłanych losów Niemców, Kaszubów, Polaków, na których historia odciska swoje piętno. – Ten film opowiada między innymi o rozpadzie świata, o rozpadzie wartości. To można przetłumaczyć na decyzje muzyczne – mówił o tym, jak tworzył muzykę do ,,Kamerdynera” jej autor Antoni Komasa-Łazarkiewicz. – Szukałem języka, który pozwoliłby muzyką opowiadać uniwersalnie. Kiedy na przykład świat ulega dezintegracji, z muzyki zostają najbardziej podstawowe elementy, nierzadko te najbardziej brutalne – dodawał Komasa-Łazarkiewicz, odnosząc się choćby sceny ludobójstwa, w której panuje cisza. Słychać, jak podkreślał prowadzący spotkanie Krzysztof Kwiatkowski, tylko brzęk zapalniczki czy śpiew ptaków. – Ta scena była tak mistrzowsko zrealizowana, że nie widziałem w niej dla siebie miejsca. Cały zgiełk, który wygenerowałem wcześniej, zapracował na tę ciszę – uzupełniał kompozytor.

Do sceny masowego mordu na tysiącach Kaszubów w lasach pod Piaśnicą oraz do historycznych zawirowań, w które od lat byli uwikłani Polacy, nawiązywali też aktorzy. – Historia ciągle się mieli, zatacza koło. Odnoszę wrażenie, że człowiek od tysięcy lat jest niereformowalny. Dla aktora nie jest problemem założyć mundur i odegrać scenę, można się odciąć.  Jednak obrazów, które ja mam z lasu pod Piaśnicą, nie wymażę. To przerażające, że wydarzyło się to tyle lat temu, a ja teraz muszę je przeżywać – mówił Łukasz Simlat.
Wtórował mu Adam Woronowicz. – W filmie jest scena, w której moja postać słucha przemówienia Adolfa Hitlera. Na czas przygotowań do sceny, odtworzyliśmy to przemówienie. Co się okazało – po trzech minutach wszyscy go słuchali, a mało kto znał niemiecki! To był szok. A może my nie umiemy żyć w pełnej wolności? Może mamy potrzebę, żeby ktoś nas zawłaszczył?

,,Kamerdyner” został wyświetlony na festiwalu Grand Prix Komeda w środę, 5 czerwca. Film został zakwalifikowany do konkursu na najlepszą muzykę. Warto dodać, że przed seansem Magdalena Łazarkiewicz wręczyła Łukaszowi Simlatowi nagrodę za główną rolę w jej spektaklu ,,Karski”, która została mu przyznana przed kilku laty na Festiwalu ,,Dwa Teatry” w Sopocie